Moskwa zezwoliła na lądowanie tupolewa? Kontrolerzy ze Smoleńska nie zgadzali się

2010-09-23 11:27

Załoga tupolewa zdecydowała się na lądowanie mimo fatalnych warunków atmosferycznych panujących nad lotniskiem w Smoleńsku i sprzeciwu kontrolerów lotu. Do katastrofy mogłoby w ogóle nie dojść gdyby piloci nie mieli sprzymierzeńców. Dostali bowiem zgodę po tym jak do rozmowy włączył się tajemniczy głos z Moskwy. Zezwolenie wydali wysocy rangą urzędnicy czy służby specjalne?

O najnowszych doniesieniach w sprawie przebiegu katastrofy, które mogą rzucić zupełnie inne światło na śledztwo informuje „Polska The Times”. Gazeta ustaliła, że pracownicy wieży kontrolnej lotniska Siewiernyj widząc na własne oczy jak gęsta mgła spowiła Smoleńsk zasugerowali załodze prezydenckiego samolotu lądowanie na lotnisku zapasowym. Piloci nie posłuchali ostrzeżeń, bo prezydencka delegacja śpieszyła się na uroczystości do Katynia.

Przeczytaj koniecznie: Pilot tupolewa musiał lądować, bo z lotnisk zapasowych nie było czym jechać do Katynia

O odlocie do Witebska czy Mińska nie mogło być mowy. Do katastrofy mogłoby nie dojść, gdyby załoga Tu-154M nie miała sojusznika w Moskwie. Zezwolenie na lądowanie zostało przesądzone po tajemniczych rozmowach na wieży. Z ustaleń „Polski The Times” wynika, że kontrolerzy kontaktowali się z wysokiej rangą urzędnikami w stolicy Rosji lub z funkcjonariuszami sił specjalnych. Potem dali zgodę na lądowanie.

Tę wersję mają potwierdzać nagraniach rozmów z wieży kontroli ruchu, które są analizowane przez specjalistów z Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, której szefuje Jerzy Miller.

- To materiały zawierające bardzo dużo niezwykle wartościowych informacji - podkreśla w rozmowie z dziennikiem płk Edmund Klich, akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym w Moskwie, który już dziś wraca do Polski.

Klich potwierdza, że kontrolerzy kontaktowali się ośrodkiem nadrzędnym, ale nie chce zdradzić co to za ośrodek. Gazeta podejrzewa, że chodzi o kogoś z Moskwy lub Tweru, komu bezpośrednio podlega wojskowe lotnisko w Smoleńsku.

Patrz też: Rosyjscy kontrolerzy mogli być pijani!

Jakie są nazwiska osób, z którymi rozmawiała wieża? - Wystąpiłem do MAK o ustalenie tożsamości oraz funkcji i roli tych osób w całym procesie podejmowania decyzji - powiedział Edmund Klich. Okazuje się bowiem, że w rozmowie używano pseudonimów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki